
Na Fuerteventurze możliwe jest co, co gdzieś indziej zakończyłoby się mandatem: spanie na plaży przy ognisku, tańczenie w nocy na pustyni pod gwiazdami, opalanie się nago na plaży, zaparkowanie vanem na tygodnie zaraz przy samej plaży.
Gdy przyjechałam do El Cotillo, małego miasteczka w północno-zachodniej części wyspy, rozśmieszyło mnie to, że jest tu pięć sklepów dla surferów i jeden spożywczak. To idealnie podsumowuje klimat tego miejsca. Życie toczy się tutaj na plaży. Cywilizacja dostępna jest tylko w wersji limitowanej. Nikogo nie dziwi to, że wchodzimy na bosaka prosto z plaży do supermarketu. W kolejce do kasy większość to bosi surferzy, którzy wyskoczyli na chwilę po Estrellę. Wyspa ma klimat hippie.
Wioska rybacka, w której pełno małych, klimatycznych restauracji. Zjemy w nich świeżą rybę i popijemy hiszpańskim winem. Jest tu również kilka dobrych kawiarni z pyszną kawą i wypiekami oraz bary z tapas. Ale to, co najważniejsze to, to, że miasteczko otoczone jest przepięknymi plażami: Playa Piedra i Playa de la Concha.
Pierwsza to jedno z najlepszych miejsc na wyspie do surfingu, kitesurfingu i windsurfingu, druga, dzięki swoim licznym płytkim zatokom, to idealna miejsce na odpoczynek z rodziną i małymi dziećmi.
W El Cotillo mamy kilka szkół surfingowych, kitesurfingowych i windsurfingowych oraz wypożyczalni sprzętu. Jeśli chcesz spróbować tych sportów, to jest to zdecydowanie jedno z najlepszych miejsc w Europie.
Internet nie jest zbyt szybki. Trudno też coś wynająć. Mieszkania lub pokoju można próbować szukać na AirbnB. W miasteczku są również hostele i kilka hoteli.
Fuerteventura nie jest idealnym miejscem do pracy. Prędkość internetu w północno-zachodniej części wyspy nie przekracza 3 Mb/s. To najlepsza wersja wydarzeń. Nieco lepszego internetu można szukać w coworkingu w Corralejo. Ja najczęściej pracowałam z miejsca, w którym mieszkałam.
Fajnym i przyjemnym miejscem do pracy jest również bar Diferente Playa Bar w Puerto Lajas. Można tu posiedzieć przy stoliku w cieniu parasola z widokiem na plażę i zjeść coś dobrego.
Inna możliwość to Puerto del Rosario stolica wyspy, która ma światłowód. Na przekór, miasteczko jest dość ohydne, wiec nie polecam zatrzymywania się tutaj na dłużej. W Puerto del Rosario nie ma coworkingu, możemy tylko liczyć na kawiarnie. Najlepszą opcją na wyspie jest coworking w Corralejo.
Przede wszystkim warto wynająć samochód. Na lotnisku znajdziemy mnóstwo wypożyczalni. Kilka pomysłów na to, co zrobić na Fuerteventurze:
Klimat hippie dotyczy niestety tylko północno-zachodniej części wyspy. Strona wschodnia jest już w większości zajęta przez masową turystykę, ale nadal jest tam kilka sekretnych zakątków, które jeśli je znajdziecie, na długo pozostaną w pamięci. Jedno z moich ulubionych wspomnień to kąpanie się w ocenie nocą wśród świecącego planktonu…. Wcale nie przesadziłam z tytułem. Fuerteventura jest naprawdę magiczna.
Więcej o Kanarach:
1 Comment
[…] Fuerteventura. Praca zdalna z europejskiej mekki sportów wodnych. […]