Przejście od biurka do nomadki pracującej z plaży było dosyć płynne. Po prostu nadszedł taki moment w karierze zawodowej, kiedy wszystkie dotychczasowe doświadczenia skumulowały się, a ja byłam już gotowa działać na swoje konto, mieć klientów rozsianych po świecie i kontaktować się z nimi za pomocą mediów cyfrowych. Wspomniana “gotowość” to jednak nie wszystko. To także charakter i łut szczęścia, znalezienie się w odpowiednim miejscu, czasie i otoczeniu właściwych osób. Taka kombinacja pozwoliła mi zacząć połączyć pracę zdalną pracę z pasją podróżowania.
Pęd w stronę wolności i niezależności towarzyszył mi przez wiele lat, tak więc praca zdalna była potencjalnie wpisana w moje życie. Do tego apetyt na wyjazd za granicę i cóż, gdy otrzymałam ofertę kontraktu w dalekim, egzotycznym Stambule, nie wahałam się ani chwili. Nad Bosforem stawiałam pierwsze kroki jako ekspatka i to miejsce rozbudziło we mnie chęć dalszych podróży. Rok później byłam już na Wyspach Kanaryjskich i pracowałam zdalnie. Cały proces był instynktowny. Nie miałam wielkiego planu. Myślę, że to cyfrowy nomadyzm wybrał mnie.
Barcelona to miasto jedyne w swoim rodzaju. I bez wątpienia raj dla nomadów. Można tu spotkać ludzi z każdego zakątka świata, łatwo można porozumieć się w języku angielskim, można wybierać spośród dziesiątek przestrzeni coworkingowych, a ilość wydarzeń kulturalnych każdego dnia przyprawi cię o FOMO (przyp. aut. – strach przed ominięciem czegoś ważnego).
Dodam do tego ilość słonecznych dni w roku, dostęp do miejskich plaż, a w razie potrzeby szybki skok na Costa Brava czy trekking w Pirenejach. To wszystko składa się na wyjątkowy urok tego miasta, które choć niewielkie, daje możliwości życia w metropolii i zarazem kontaktu z naturą. Poza tym obszarem są dzielnice, w których można zwolnić, wyciszyć się, złapać balans. Doskonały transport miejski, w tym gęsta sieć metra i rozsiane po całym mieście stacje rowerowe sprawiają, że odległości się kurczą i nigdzie nie jest daleko.
Bolączką miasta jest niestety nadmiar turystów i spory hałas uliczny, ale dotyczy to najbardziej samego centrum. Nowym przybyszom, którzy rozważają przeprowadzkę do Barcelony, chciałabym jednak zwrócić uwagę na rynek wynajmu mieszkań. Czynsz jest stosunkowo drogi, często nieproporcjonalny do standardu, a zainteresowanie wynajmem jest tak duże, że dobre oferty znikają dosłownie w mgnieniu oka. Trzeba mieć rękę na pulsie, sporo cierpliwości i odpowiednią ilość euro w portfelu. Niemniej jednak, gra jest warta świeczki. Barcelona to miasto totalne.
Projektowanie graficzne to jeden z wolnych zawodów umożliwiających pracę zdalną, w którym liczy się efekt i czas dostarczenia projektu, a nie miejsce czy czas jego wykonywania. Dzięki takiej formule mogę pracować gdzie, kiedy i jak chcę. A jeżeli nie muszę być jutro w biurze, podróżowanie nasuwa się samoistnie. I tak się zaczyna cała przygoda z pracą zdalną. Spróbujesz raz, a potem już ciężko jest się się zatrzymać. To wspaniale doświadczenie. Pracuję tak, jak lubię. Zwiedzam kontynenty, poznaję nowych ludzi, smakuję nowe kuchnie świata. Decyzję o kolejnej podróży mogę podjąć w jednej chwili. Wolność totalna. Obecnie zatrzymałam się w Barcelonie. Zatęskniłam za stałym lądem, ale co będzie jutro, tego jeszcze nie wiem.
Po powrocie ze Stambułu szukałam nowych wyzwań. Wysłałam na początek kilka CV poprzez polski portal pracy, ale mój wzrok kierował się już wtedy w stronę Hiszpanii. Był środek polskiej zimy. Marzyłam o słońcu. Tak się złożyło, że jeden z pracodawców był ze Szwajcarii i proponował prace na odległość. Nie do końca zdawałam sobie sprawę, że to początek nowego rozdziału życia! Pracę dostałam. I tak wylądowałam! Najpierw na hiszpańskiej wyspie Gran Canaria.
Nie, nie zawsze. Odrobiłam najpierw porządnie zadanie domowe z pracy dla kogoś, za biurkiem, w korporacjach. Uważam, że to przydatne doświadczenie, które wyrabia charakter i odpowiednią estetykę pracy, a także pozwala odkryć swoje prawdziwe zawodowe ja. Przy okazji ostatecznie uświadomiłam sobie, że praca w strukturach i w z góry określonych korpo-procesach nie do końca mi odpowiada. Jak wspomniałam moje podróże z pracą w plecaku zaczęłam od Wysp Kanaryjskich. Tak zwiedziłam południe Europy i Stany, projektując z różnych miejsc – od barów, przez hotele, po plaże, czerpiąc przyjemność z nowych doświadczeń. Na chwilę obecną mam bazę w Barcelonie. Pracuję na co dzień w jednym z najciekawszych coworkingów w mieście – MOB Makers of Barcelona.
Pracując zdalnie, nie zawsze z malowniczego zakątka ziemi, czasem po prostu z domu, można odczuwać osamotnienie, najzwyklejszy brak kolegów w pracy. Sposobem na to są przestrzenie coworkingowe, dzięki którym można znaleźć się wśród inspirującej społeczność nomadów, freelancerów, młodych firm, start-upów. Inne niedogodności może stwarzać brak bezpośredniego kontaktu z klientem. Gdy nie ma spotkań, rozmów, dużo łatwiej o nieporozumienie. Ważna jest wtedy cierpliwość, wola znalezienia wspólnego języka i życzliwe nastawienie.
Zanim zaczęłam podróżować miewałam okresy, kiedy praca pochłaniała dnie i noce, zmęczenie nie miało końca, a życie traciło smak. Ta droga prowadziła donikąd. Obecnie wypracowałam ustabilizowaną relację z jednym, dużym klientem. Pracujemy mniej więcej 8 godzin dziennie w ustalonych godzinach. Ten schemat bardzo mi odpowiada. Dzięki temu mam po pracy czas na takie przyjemności jak joga, medytacja, taniec, czy wspólny czas z partnerem. Czasem dodatkowo decyduję się na mniejsze, luźniejsze projekty, ale staram się nie zaburzać tego rytmu. Czuję, że w takich proporcjach funkcjonuję optymalnie. Znalazłam swój zen.
Nieodkrytym lądem jest dla mnie Afryka. Mój partner pochodzi z Madagaskaru i tam planujemy naszą najbliższą podróż. Będzie to niesamowita okazja poznać wyspę z kimś, dla kogo to miejsce jest domem. Taka forma zwiedzania sprawia mi największą frajdę. W dalszej kolejności myślę o Ameryce Łacińskiej i Południowej. Świat jest piękny, horyzont otwarty, a ja tylko wodzę palcem po mapie.
2 komentarze
[…] po Azji Południowo-Wschodniej pracując jednocześnie zdalnie, tak jak robi to Antek, albo mieszkać w Barcelonie, pracując dla klienta ze Szwajcarii, tak jak robi to Sylwia, albo prowadzić własny biznes online pracując z Lazurowego Wybrzeża, Bali czy Tokio, tak jak […]
[…] szukać możliwości pracy zdalnej dla zagranicznych klientów. Przykładem takiej historii jest historia Sylwii, graficzki pracującej dla klienta ze Szwajcarii a mieszkającej w […]