JF: Michał, kiedy i gdzie urodziła się Wasza córka?
MM: 5 stycznia 2018 roku w Polsce. Od początku wiedzieliśmy, że pierwsze miesiące chcemy spędzić z nią w domu. Pomoc rodziny była bardzo duża a do tego, w przypadku zarówno moich, jak i Gosi rodziców, to pierwsza wnuczka. Nie darowaliby nam, gdybyśmy chcieli pierwsze miesiące po narodzinach dziecka spędzić w innym kraju.
JF: Ale nie upłynęło dużo czasu, zanim zabraliście ją w pierwszą daleką podróż. Rodzice małych dzieci często objawiają się wyjazdów do krajów tropikalnych z małym dzieckiem. A jak Wy postrzegaliście tę sytuację? Ruszyliście bez obaw?
MM: Obawy zawsze są, ale solidnie przygotowaliśmy się do tego wyjazdu. Rozmawialiśmy z wieloma pediatrami oraz położnymi. Żadna z tych osób nie widziała przeciwwskazań. Rozmawialiśmy też z wieloma osobami, które z takim maluchem podróżowały. Jest większa szansa, że w Polsce dziecko ugryzie kleszcz, niż komar z malarią w Tajlandii…
JF: Czy od samego początku, gdy wiedzieliście, że nowy członek waszej rodziny pojawi się na świecie, było dla Was jasne, że będzie razem podróżować?
MM: Tak, Maja była wyczekanym dzieckiem, o które zaczęliśmy starać się jeszcze mieszkając w Tajlandii. Wiedzieliśmy, że chcemy podróżować z dzieckiem, nawet jeśli to będzie wymagało dużo zmian. Zanim urodziła się Maja, planowaliśmy że, jeśli wszystko będzie dobrze, to w pierwszą podróż wyjdziemy jak mała skończy 6 miesięcy. Nie wytrzymaliśmy i pierwszy raz samolotem Maja leciała 5 dni przed skończeniem 4 miesięcy.
JF: Czy tym czytelnikom, którzy nie znają Waszego bloga, mógłbyś wyjaśnić, dlaczego właściwie Tajlandia?
MM: Z wielu powodów jak chociażby bezpieczeństwo. Tajlandia jest bezpiecznym krajem a do tego bardzo dobrym do podróży z dzieckiem. Tajowie są niezwykle uprzejmi i pomocni na co dzień, a z małym dzieckiem tę uprzejmość śmiało możemy pomnożyć przez dziesięć.
Drugą kwestią jest to, że mieszkaliśmy tam dwa lata. Od razu postanowiliśmy, że jedziemy na wyspę Koh Phangan, na której do tej pory mamy przyjaciół. Zarówno z Polski, jak i Tajów ze szkoły, w której pracowała Gosia. Nieraz zdarzała się sytuacja w knajpie czy na targu, że Pani wychodziła z kuchni i brała Maję, żebyśmy mogli spokojnie zjeść.
JF: To brzmi naprawdę fajnie. A powiedz, jak przygotować się do podróży z małym dzieckiem? Od czego zacząć przygotowania?
MM: Na początku zaczęliśmy przeczesywać internet i rozmawiać z osobami, które były z kilkumiesięcznym maluchem w Azji. Następnie rozmawialiśmy z lekarzami. Byliśmy dość mocno upierdliwi, ale dzięki temu udało nam się wszystko dokładnie zaplanować. Pierwsze rozmowy z lekarzami zaczęliśmy prowadzić 2-3 miesiące przed wylotem. Gdy już mieliśmy bilety i wiedzieliśmy, że lecimy, przygotowywaliśmy się pod kątem bagażu dla Mai oraz planu podróży. O ile spisanie wszystkich rzeczy, które potrzebujemy nie stanowiło problemu, to przygotowanie takiej podróży pod kątem logistycznym było nie lada wyzwaniem. Podróż z Bangkoku na wyspę rozbiliśmy na dwa dni, co okazało się bardzo dobrym pomysłem.
JF: Jak wyglądała sama podróż samolotem z małym dzieckiem? Czy przygotowaliście się do niej specjalnie? Wybieraliście jakieś konkretne linie lotnicze? I jak samą podróż zniosłą Maja?
MM: Podróżując we dwójkę głównym kryterium była cena. Z dzieckiem musieliśmy wybrać zarówno linie jak i sam lot tak, aby był jak najbardziej komfortowy i dla Mai i dla nas.
Zdecydowaliśmy się na Qatar Airways, ponieważ lot i długość przerwy była optymalna. To była bardzo dobra decyzje. Na 6 lotów 5 zniosła bardzo dobrze. Przed samym powrotem do Polski mała przeziębiła się w Bangkoku, więc zatkany nos przeszkadzał jej bardzo podczas ostatniego lotu. Mieliśmy to szczęście, że trafiliśmy na niesamowitą obsługę. Panie bardzo pomagały nam podczas całego lotu.
JF: Czy odczuliście jakąś zmianę po przylocie do Tajlandii? Czy musieliście podjąć jakieś specjalne kroku po przyjeździe?
MM: Zarówno po przylocie do Tajlandii jak i powrocie do kraju wszyscy przestawiliśmy się bardzo szybko. Nocne loty z dzieckiem to bardzo dobry pomysł. Wylądowaliśmy w Bangkoku o 20:00 czasu tajskiego a o 23:00 Maja już smacznie spała w hotelu. Po powrocie do Polski pierwszej nocy wstaliśmy o 4:00, ale kolejna noc przebiegła już normalnie.
Wiedzieliśmy, że pierwsze dni przeznaczymy na aklimatyzację. Nie planowaliśmy nic na ten okres, spędziliśmy go na spacerach w okolicy hotelu i odpoczywaniu po locie w pokoju. Bangkok jest bardzo gorącym miastem, dlatego nasze spacery przez pierwsze dni trwały maksymalnie 20-30 minut. Chcieliśmy, żeby Maja stopniowo przyzwyczajała się do klimatu.
JF: Jak długo byliście w Tajlandii?
MM: Ostatnia podróż trwała pięć tygodni. Teraz wiemy, że to było zdecydowanie za krótko!
JF: Jakie miejsca do podróży z małym dzieckiem polecacie w Tajlandii? Czy bierzecie pod uwagę jakieś szczególne kryteria wybierając miejsca, które odwiedzacie po drodze?
MM: Kilkumiesięczne dziecko nie ma wielu potrzeb. Jeśli jest czysto, ciepło i są rodzice, to będzie szczęśliwe. Trudniej może być ze starszym dzieckiem, które musi już mieć zapewnione atrakcje. My byliśmy na wyspie Koh Phangan i uważam, że to idealne miejsce dla rodzin z dziećmi. Podejrzewam, że na większych wyspach jak Koh Samui czy Phuket może być więcej atrakcji dla większych dzieciaków.
JF: Jak odbieracie podróżowanie z dzieckiem vs. podróżowanie samemu. Co się zmienia? Jak to odczuwacie?
MM: Zmienia się dużo, ale wbrew temu, przed czym wiele osób nas ostrzegało, nie na gorsze. Jest po prostu inaczej.
Podróż z maluchem wymaga dokładniejszego planowania i przewidywania niektórych sytuacji. Nie możemy skupiać się na tym, co my chcemy zobaczyć, a musimy na tym, że jest z nami małe dziecko, które zaraz będzie zmęczone albo będzie się nudzić.
My już na etapie planowania nastawialiśmy się na odpoczynek i spędzanie razem czasu, a nie na zwiedzanie, czy aktywne spędzanie czasu. Do tego dochodzą ograniczenia w np. w transporcie. Podróżując we dwójkę, często, aby nie tracić czasu, kupowaliśmy lot czy pociąg nocny. Z dzieckiem takie coś by nie przeszło.
JF: Bardzo dziękuję, za rozmowę i życzę przyjemnych wspólnych podróży.
1 Comment
[…] A o tym, że jest to możliwe, przekonuje mnie choćby historia Michała i Gosi Modeny, którzy podróżują z kilkumiesięczną córeczką, czy Karoliny Bugałę-Valim z Vamily, która również na swoim blogu pokazuje, że dziecko nie […]