
Bansko zyskuje sobie miano kolejnego Chiang Mai of Europe i zimowej alternatywy dla ciepłego, hiszpańskiego Las Palmas. Sezon zaczyna się od połowy grudnia i trwa do połowy kwietnia. O czasie spędzonym w tej miejscowości opowiada Bartek Wiak.
B: Przyleciałem do Bansko na początku stycznia i spędzę tu 3 miesiące. Za bilet samolotowy (Polskie Linie Lotnicze LOT) w dwie strony ze sprzętem snowboardowym zapłaciłem około 1200 zł. Loty Warszawa-Sofia, potem transport do Bansko. W moim przypadku skorzystałem z transportu publicznego metro z lotniska na stację autobusową i PKS do Bansko.
B: Snowboard. Pierwszy raz spróbowałem deski sześć lat temu. Przez pierwsze kilka lat (kiedy jeszcze pracowałem na etacie) jeździłem raz-dwa razy w roku, na wyjazdy zorganizowane.
Odkąd dołączyłem do grona Cyfrowych Nomadów trzy lata temu i zacząłem spędzać zimy w cieplejszych miejscach, snowboard zszedł nieco na dalszy plan. Zanim przyjechałem do Bansko miałem może 30-40 dni na stoku.
W Bansko jest ok. 70 km tras, ale nie jest to największy ośrodek, więc jeśli ktoś jeździ bardzo dobrze jest szansa, że szybko się znudzi. W walce z monotonią pomaga tzw. freeride czyli jazda poza trasą.
B: Trasy są dobrze przygotowane. Stoki są regularnie dośnieżane, jeśli jest taka potrzeba.
Jeśli chodzi o tłok, niestety ludzi jest dość sporo. Zwłaszcza w pierwszej połowie lutego, kiedy są ferie w szkołach liczba ludzi na stoku jest wtedy ogrom. W marcu już jest znacznie luźniej. Na trasach można spotkać głównie początkujących, tych w Bansko jest bardzo dużo. Im wyżej pod górę, tym mniej ludzi. Czerwone trasy są bardziej strome niż w Alpach i na nich jest zdecydowanie mniej ludzi.
Stoki nie kończą się bezpośrednio w Bansko. W mieście jest gondola, która zawozi nas na górę, co zajmuje około 20 minut jazdy. Bez skipassu z tzw. fast-lane kolejki do gondoli mogą być dość uciążliwe można czekać nawet godzinę. Na szczęście później na trasach w kolejce do wyciągu czeka się maksymalnie kilka minut, a często prawie wcale.
B: Pracuję jako freelancer, więc nie mam harmonogramu, kiedy muszę być online. W dniach, kiedy byłem na stoku, pracowałem wieczorami.
B: Pierwsze kroki po przyjeździe do Bansko skierowałem do Coworking Bansko (coworking bansko.com) i stamtąd też pracowałem.
Wygodne, ergonomiczne krzesła, dwie przestrzenie (dwa budynki) do pracy: socjalna oraz cicha. W sumie ok. 25 miejsc do pracy. Koszt: 100€
Do tego mnóstwo wydarzeń: kolacje, toastmasters, różnego rodzaju burze mózgów, wieczory filmowe, wyjazdy do gorących źródeł. Świetna społeczność, bardzo pomocna.
Lokalny SIM z Internetem to koszt ok. 8 Leva (17 zł) za starter: 4GB Internetu + 200 minut. Doładowania potem wychodzą nieco gorzej. Internet w restauracjach jest, ale nie testowałem prędkości. Kawiarni praktycznie brak.
B: Na długi okres najlepiej zorientować się na miejscu. Jeśli zamierzasz dużo jeździć lepiej jest mieszkać w turystycznej części Bansko, bliżej gondoli. Jeśli tylko od czasu do czasu lepsza będzie lokalna część miasta (tam też znajduje się coworking).
Pierwsze 3 noce spędziłem w hotelu. Zaraz po przyjeździe wskoczyłem do Coworking Bansko, wziąłem kontakty do osób, które mogą pomóc w znalezieniu mieszkania oraz napisałem post na grupie Facebookowej.
Jest tam zakaz umieszczania linków i reklamowania się, ale jeśli napiszesz posta, że przyjeżdżasz i szukasz miejscówki, to ludzie się z tobą skontaktuję przez PM.
Znalezienie mieszkania zajęło mi 2 dni. Wynająłem studio (pokój z aneksem kuchennym plus łazienka) na 3 miesiące. Koszt: 205 € miesięcznie. Do tego dochodzi koszt elektryczności (wszystko jest na prąd): od 50 € do nawet 200 € i to kwestia indywidualna, jak dużo czasu spędzamy w mieszkaniu, ile używamy ogrzewania itd.
B: Jedzenie w Bułgarii… przede wszystkim jest dość tanie. Posiłek w restauracji można zjeść od 10 do 20 zł. Im większa i bardziej turystyczna restauracja, tym będzie drożej. To, co wymieniłem wyżej to bardziej budżetowe opcje, w lokalnych i mniej turystycznych miejscach. Przekąskę w budce z jedzeniem w turystycznej części Bansko (kawałek pizzy lub naleśnik) dostaniemy w cenie od 5 do 10 zł.
Jeśli chodzi o rodzaj jedzenia, to bardzo mięśnie, bardzo tłusto. Kuchnia słowiańsko-bałkańska. Sporo potraw greckich (tylko godzina drogi dzieli nas od greckiej granicy). Pizza można znaleźć wszędzie, ale z pizzą włoską nie ma zbyt wiele wspólnego. Wegetarianie i weganie nie będą mieli tu łatwego życia.
Restauracji z kuchniami z innych rejonów świata praktycznie brak. Jeśli chcemy gotować, to ceny w sklepach są nieco wyższe niż w Polsce. Zawyżone są głównie przez „turystyczność” Bansko. 10 km stąd w sąsiednim miasteczku (Razlog) jest Lidl, w którym jest znacznie taniej i duże zakupy robimy właśnie tam.
B: Raczej niewiele, zwłaszcza w zimie. Z obserwacji moich znajomych, którzy nie jeżdżą:
B: Dla kogoś, kto za bardzo nie imprezuje, atmosfera w Bansko to głównie atmosfera w coworku. To miejsce to z pewnością ogromny plus tego miasta. Ludzie przesympatyczni, klimat praktycznie rodzinny.
Samo miasteczko oraz okolice zależy od pogody (to chyba normalne w zimie). Może być naprawdę pięknie: niska zabudowa, świeży śnieg, błękitne niebo, otaczające góry. Do tego niskie koszty życia.
Po angielsku dogadać się można w części miejsc, zwłaszcza tej bardziej turystycznej. Jednak w większości miejsc nie liczyłbym na bardziej ambitne rozmowy niż zamówienie posiłku. Zdecydowanie bardziej popularny jest rosyjski.
B: Stoki. Izgreva Hot Springs, naturalne gorące źródła, świetny patent na relaks po całym dniu na stoku.
Waluta: 1 zł = 0.46 Leva bułgarskiego (BGN)
Loty: Do Sofii, połączenia można znaleźć na: Kiwi.com, Google flights, Skyscanner, Momondo, Kayak.
Transport z lotniska:
Jedzenie i social life:
Social life – w turystycznej części miasta jest trochę barów, pubów i klubów. Tam toczy się głównie życie nocne Bansko. W końcu jest to „resort”. W lokalnej części takowych brak.
Coworking:
Coworking Banksko: 25 miejsc do pracy i Internet 100 MV/s. Cena: 100 euro za miesiąc. Pierwszy dzień za darmo.
Narty:
Cena karnetu na 20 dni: 800 BGN. Tutaj szczegółowa rozpiska.
Polecane kawiarnie:
Brak, Bartek pracował tylko z coworku. W Bansko nie ma za bardzo kawiarni.
Zabierz ze sobą:
Zimą: buty zimowe, wiatroodporne spodnie narciarskie i kurtki, grube skarpetki i sprzęt narciarski, oczywiście, jeśli planujesz jazdę na nartach lub snowboardzie.
Latem: nadal potrzebujesz dobrej pary butów do chodzenia, klapki nie będą w stanie wytrzymać wspinaczki górskiej.
Grupy na FB:
Wielkie dzięki za pomoc w przygotowaniu przewodnika dla Bartka Wiaka.