Dziękuję za ten tekst. Pojawił się w odpowiednim dla mnie momencie.
Wylaczcie te okropne, namolne zapisy do newslettera! Chcialam poczytac kilka waszych artukulow ale po kolejnym wyskoczeniu okienka z automatycznym zapisaniem do newslettera, wyskoczeniu dolnej belki z, o niespodzianka, namowá do zapisu do newslettera oraz artukulem zakonczonym… hello zaproszeniem do zapisu do newslettera mam ochote nigdy do was nie wracac. To nie wyglada profesjonalnie, wyglada nachalnie i odstrasza. Ughhh
[…] jak już złapiesz dobrego klienta, to pamiętaj o tym, by mieć swoje standardy współpracy i możesz liczyć na to, że będziesz robił to, co naprawdę chcesz […]
6 komentarzy
Cześć Cyfrowi! Na ile udaje Wam się realizować te zasady w % przy obsłudze klienta? Mamy mniej więcej tak samo przyjęte zasady w naszej pracy, szczegółowo przygotowaną umowę z załącznikami i wyszczególnionym zakresem prac, jednak ZAWSZE klient próbuje coś “przemycić” (przy takiej usłudze jak nasza jest to nagminne, Klient najczęściej tłumaczy się swoją niewiedzą/niezrozumieniem/brakiem wyobraźni/setką innych powodów) i tu pojawia się problem- mamy wybór odwoływania się do umowy i kwestionowania każdej kolejnej prośby/zmiany/etc. klienta w trakcie pracy, lub przymykanie oka i realizacja drobnych nadprogramowych spraw. To pierwsze skutkuje zdenerwowaniem klienta w najlepszym przypadku (jak to ma dopłacać za tak “małą” rzecz, lub myślał że to wszystko będzie w cenie) , a w najgorszym zakończeniem usługi na ostrzu noża, ze świadomością negatywnej opinii lub zerwaniem umowy. To drugie kosztuje nas więcej pracy, poczucie wykorzystania, stratę czasu i pieniędzy itd., za to zadowolenie klienta zdecydowanie wyższe i zwraca się od czasu do czasu poleceniami lub kontynuacją współpracy w przyszłości.
Cześć, Arleta! Dzięki za bardzo ciekawy komentarz! To na ile udaje się wprowadzić te standardy w życie zależy w dużej mierze od tego jak klient postrzega wykonawcę jeszcze zanim podejmie współpracę – jak ocenia jego profesjonalizm i doświadczenie, jaką ma o nim opinię, wiedzę na temat metody realizacji zleceń, na ile jest w stanie zaufać, że cele są wspólne, a sposób pracy nakierowany jest ostatecznie na korzyści klienta. To jest punt wyjściowy, o który warto walczyć rozmawiając i przekonując klienta do siebie zanim jeszcze zostanie podpisana umowa. To jest ta cała praca, którą wkładamy w swój profesjonalny wizerunek. Z drugiej strony, tak jak wspomniałam, sytuacje kiedy klient nie negocjuje są rzadkie i masz zdecydowanie rację, pisząc, że elastyczne podejście przekłada się ostatecznie na lepsze rezultaty. Jednak warto delikatnie, jednak wprost podkreślać, że robisz wyjątek i najlepiej ograniczać go tylko do jednej, wyjątkowej sytuacji, podawać powody dlaczego to robisz (zależy Ci na współpracy z tym klientem). Samą kwestię tych wszystkich zasad i standardów przy dużych projektach warto omówić telefonicznie opowiadając po prostu o swojej metodzie współpracy, żeby klient był wprowadzony w temat zanim dostanie umowę. To zawsze jest kwestia indywidualna na ile % możesz być elastyczna, gdzie jest granica, której przekroczenie sprawi, że projekt nie ma szans na to, by być dobrym projektem. Ja wtedy bez ogródek informuję, że przy takich założeniach osiągnięcie jakości na jakiej klientowi zależy jest niemożliwe, co jednak rzadko kończy się ostateczną odmową ze strony klienta.