Infoprodukty rozkręcają się w Polsce na dobre. Coraz więcej osób tworzy własne kursy online, czy e-booki. Modelowe success story na polskim rynku to chociażby książka Michała Szafrańskiego „Finansowy Ninja”, która przyniosła autorowi 880 tys. zł zysku w pięć miesięcy. Książka została wydana w modelu self-publishingu, zarówno w formie papierowej jak i w formie e-booka.
Dlaczego książkę, która nie jest produktem stricte online’owym zaliczam do infoproduktów? Przyjrzyjmy się temu czym są infoprodukty i co je odróżnia od książek i programów edukacyjnych wydawanych tradycyjnymi metodami, czyli za pośrednictwem wydawnictw.
Infoprodukty to płatne produkty online’owe stworzone w celach edukacyjnych lub informacyjnych.
Zaliczymy do nich między innymi:
Cechy odróżniające infoprodukty od produktów edukacyjnych sprzedawanych tradycyjnymi kanałami sprzedaży to:
W związku z tym, że autor książki „Finansowy Ninja” sam wydał, dystrybuował i promował swoją książkę korzystając przy tym z metod typowych dla marketingu online, nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że łatwiej tę publikację zaliczyć do infoproduktów, niż do tradycyjnie wydawanych książek. Fakt, że jest ona wydana w formie papierowej, jest tu tylko cechą fizyczną samego produktu. To co najważniejsze, czyli sprzedaż i metody promocji, były typowo online’owe, dokładnie takie, jakie stosuje się przy sprzedaży infoproduktów.
Główną motywacją do wydania własnego infoproduktu jest przede wszystkim wizja stworzenia dodatkowego, pasywnego źródła dochodu.
Książkę, kurs, czy e-booka tworzymy jednorazowo, inwestując w to co prawda duży kapitał pracy, ale teoria jest taka, że nasz produkt ma sprzedawać się potem sam i przynosić nam dochód niezależnie od tego co robimy i gdzie jesteśmy.
Praktyka od teorii różni się tutaj przede wszystkim tym, że nawet jeśli zdecydujemy się kursu czy książki nie aktualizować, to tak długo jak produkt będzie w sprzedaży, będziemy musieli wykonywać pracę związaną z bieżącą obsługą zapytań i zwrotów, fakturowaniem (chyba że pracę tę zlecimy komuś innemu), czy dbaniem o poprawne działanie platformy sprzedażowej oraz uruchamianiem okresowych promocji i działań wspierających sprzedaż.
W Polsce rosnące zainteresowanie tworzeniem i sprzedażą infoproduktów widzimy dziś przede wszystkim wśród blogerów. Wystarczy jednak rzut oka na rynki anglojęzyczne, by zauważyć, że nie są oni jedyną grupą realizującą taki pomysł na biznes, czy też dodatkowych dochód online.
Infoprodukty tworzone są przede wszystkim przez:
Tworzenie infoproduktów przez blogerów jest w pełni uzasadnione. Solidnym argumentem przemawiającym za stworzeniem infoproduktu jest tutaj to, że posiadają oni własną grupę potencjalnych odbiorców: czytelników bloga, subskrybentów list mailingowych, członków grup facebookowych. W naturalny sposób są to osoby potencjalnie zainteresowane zakupem kursu czy książki oferowanej przez blogera.
Kolejnym przykładem sukcesu jest kurs „Strategie Nauki Geniuszy”, autorstwa Bartka z bloga Liczy się Wynik (i to z liczącym się wynikiem, bo jak twierdzi Bartek, jego kurs w 11 dni osiągnął przychód 220 565 zł).
Sprzedaż infoproduktów specjalistycznych jest w Polsce rozwiązaniem mniej znanym. Na Zachodzie często tego rodzaju infoprodukty oferowane są przez osoby posiadające konkretną specjalizację, np. wyspecjalizowanych freelancerów czy ekspertów decydujących się na stworzenie dodatkowego źródła dochodu. Często na swoich stronach internetowych, oprócz standardowej oferty usług sprzedają oni poradniki lub kursy. Przykładowo, specjalista SEO decyduje się na stworzenie kursu, w którym objaśnia podstawowe zasady SEO, dzięki temu może nie tylko obsługiwać klientów, ale również zaoferować im kurs na ten temat; czy też fotograf, który oferuje szkolenia online z podstaw fotografii lub edycji zdjęć.
Infoprodukty jako osobny pomysł na biznes online to ścieżka, która znacznie różni się od dwóch powyższych. Tutaj najpierw poszukujemy grupy odbiorców, która pożąda określonego rodzaju informacji, a następnie tworzymy dla niej produkt. Produkt sprzedajemy korzystając z możliwości, jakie daje nam afiliacja, na przykład poprzez współpracę ze specjalistycznymi portalami branżowymi lub influencerami posiadającymi własne bazy odbiorców.
To jak taki model realizować świetnie opisuje książka „Official Get Rich Guide to Information Marketing” Roberta Skroba, którą zresztą szczerze polecam każdemu, kto przymierza się do stworzenia własnego infoproduktu, ponieważ krok po kroku opisuje model działania – od wyboru tematu, poprzez tworzenie produktu po jego sprzedaż i promocję (proszę nie sugerować się clickbaitowym tytułem, książka jest naprawdę bardzo pomocna).
Tworzenie infoproduktów, wbrew temu, co się może na pierwszy rzut oka wydawać, jest dość skomplikowanym, wieloetapowym procesem. Zdecydowanie nie warto uczyć się na własnych błędach i próbować wyważać otwartych drzwi.
Pierwszym krokiem każdego, kto zamierza wydać swój własny kurs, czy e-booka, powinno być solidne zapoznanie się z tym, jak stworzyć infoprodukt, jak go sprzedać i wypromować.
Warto sięgnąć po dobre publikacje i źródła wiedzy, takie jak:
Książka Roberta Skroba pozwoli nam się przede wszystkim zorientować jak tym samym odbiorcom sprzedawać nie tylko infoprodukt, ale i towarzyszące mu usługi dodatkowe, czyli jak stworzyć tak zwaną piramidę infomarketingu (lejek sprzedażowy funkcjonujący przy tego typu produktach). Webinaria i materiały od Michael’a Hyatta nauczą nas jak sprzedawać własny infoprodukt za pomocą webinariów. Odcinki podcastu Pata Flynna, to kopalnia dobrych pomysłów i sprawdzonych rozwiązań.
Tutaj z pomocą przychodzi nam afiliacja. Pamiętajmy, że nie dotyczy ona tylko sieci afiliacyjnych. Afiliacja to co do zasady każde działanie sprzedażowe, w którym dzielimy się zyskiem z osobą promującą nasz produkt.
Jeśli zamierzasz stworzyć swój własny kurs online, to za pomocą afiliacji jego sprzedaż możesz zwiększyć na co najmniej dwa sposoby:
O ile na rynkach anglojęzycznych świetnie funkcjonują high-endowe kursy online wyceniane nawet powyżej 2000 $, w Polsce kursy sprzedaje się często nawet poniżej 100 zł. Co do zasady kluczowym argumentem przemawiającym za stworzeniem kursu online, a nie e-booka jest właśnie fakt, że postrzegana wartość kursu w formie wideo jest znacznie wyższa niż postrzegana wartość tych samych informacji przedstawionych w formie e-booka.
Dlatego, jeśli nasz produkt kierujemy do odbiorców polskojęzycznych, warto dobrze przemyśleć, czy faktycznie tworzenie kursu online w formie wideo jest uzasadnione, bo być może ten sam materiał można z większym powodzeniem sprzedać decydując się na e-booka rozbudowanego o dodatkowe materiały wideo umieszczone w bonusowej sekcji na stronie internetowej, do której dostęp zaoferujemy tylko tym, którzy zakupili e-booka.
Kurs jednak kursowi nierówny. Inną potencjalnie atrakcyjną na polskim rynku możliwością może być tworzenie kursów e-mailowych, które wymagają mniejszych nakładów pracy i niższych kosztów niż tzw. high-endowe kursy wideo. Tych ostatnich nie chcę wykluczać całkowicie, ale z mojej perspektywy mają one szanse na powodzenie, tylko w przypadku wąskich, mocno wyspecjalizowanych grup odbiorców, pod warunkiem, że trafiliśmy w temat. Tak to widzę.
Tworzenie własnych produktów online jest dość skomplikowane, ale nawet obserwacja polskich succcess stories zachęca do działania. Jeśli już dysponujesz własną grupą odbiorców, jesteś krok do przodu. Jeśli nie, nic straconego, kurs możesz dystrybuować poprzez afiliację. Z pewnością jednak tego modelu nie można traktować powierzchownie, bo tak jak każdy inny biznes, wymaga on zdobycia wiedzy na temat tego, jak go poprawnie wdrożyć.
Właśnie pracuję nad moim pierwszym ebookiem. Generuję go głównie automatycznie na podstawie moich wpisów na blogu. Zatem będzie darmowy. Walczę właśnie z narzędziem beacony, w którym tworzę moją publikację. Ciekawi mnie z jakich innych narzędzi korzysta społeczność CN przy tworzeniu ebooków?
Samo stworzenie takiego produktu nie stanowi dla mnie większego problemu, ale jak sobie pomyślę o całej reszcie, to już łapie mnie panika i przerażenie. Ogarnięcie całego systemu promocji i sprzedaży paraliżuje mnie do tego stopnia, że mam masę materiałów w przysłowiowej szufladzie (tu wirtualnej). Mam jednak nadzieję, że kiedyś znajdę kogoś kto ogarnie to wszystko i wesprze mnie w tym szaleństwie (technicznie oczywiście). Tym czasem tworzę dalej 😉
Pozdrawiam
Przy okazji….
Jeśli chodzi o naukę tworzenia i sprzedaży e-produktów polecam Ariadnę Wiczling. Bardzo fajne i wartościowe porady, szczególnie dla początkujących.
Może warto pracować w tandemie albo w grupie mastermind? https://www.cyfrowinomadzi.pl/jak-przeprowadzic-mastermind/
[…] Przeczytaj więcej: Zarabianie na kursach online i e-bookach. […]
7 komentarzy
mam pytanie co do prowizji przy polecaniu kursów – jak to potem wygląda z rozliczaniem tego w kwestii urzędu skarbowego?
Tak jak przy każdej innej usłudze. Pownieneś wystawić fakturę lub umowę i rozliczyć się na tej podstawie.