Gdybym miała powiedzieć, jaki był ten mijający rok, to powiedziałabym, że był to rok ciężkiej pracy: pracy zawodowej i pracy nad sobą. To efekt wdrożenia w życie pomysłu, który powstał pod koniec ubiegłego roku. Zdecydowałam wtedy, że 2018 rok poświęcę na zbudowanie źródeł dochodu pasywnego.
To był bardzo ambitny plan, ale jego realizacja przyniosła dużo pozytywnych rezultatów, również w innych obszarach życia niż zawodowy, także w moim sposobie myślenia, działania i samopoczuciu.
Zanim opiszę, jak przebiegała realizacja tego planu, nakreślmy tło: rok poprzedni był dla mnie potężnym wstrząsem emocjonalnym (rozstanie z Bartkiem i z Django), był wielomiesięcznym trwaniem w poczuciu bezsilności i braku kierunku oraz zmaganiem się z bezsennością. Wielokrotnie zadawałam sobie pytania: „Dokąd dalej?”, „Czego ja teraz właściwie chcę?”.
Po jakimś czasie wyklarowała się jasna odpowiedź: kierunek jest ten sam, ale chcę więcej czasu spędzać w przyrodzie robiąc to, co lubię, a mniej przed komputerem. Na horyzoncie zarysowała się wizja życia w vanie: minimalizm w kosztach, maksimum doświadczeń. Tylko, jak być więcej offline, gdy pracuje się przez internet?
Plan podzielony był na miesiące i zakładał stworzenie 5 źródeł dochodu pasywnego w 12 miesięcy. Nie rezygnując przy tym z obsługi kluczowych klientów ODISEO i Dr Nazwa i prowadzenia tego bloga.
Źródło pierwsze:
Megakurs online „Jak zwiększyć sprzedaż usług w internecie” – praca nad kursem zaczęła się w listopadzie 2017 roku i skończyła w marcu 2018 roku, co daje pięć miesięcy intensywnej, codziennej pracy. To dużo, ale dzięki temu kurs działa. Premiera kursu odbyła się w marcu. W ramach kursu powstało 16 intensywnych szkoleń.
Źródło drugie:
Sklep Cyfrowi Nomadzi – sklep internetowy z kursami i e-bookami powstał w kwietniu. Od tego czasu co miesiąc pojawiają się nowe tytuły, m.in. szkolenie: „Hakerzy Produktywności”; oraz e-booki: „Gdzie znaleźć pracę zdalną. Polska i Świat”, „Plan Tworzenia Kursu Online”, „Ty w Internecie. Znajdź twoją drogę do pracy zdalnej”.
Źródło trzecie:
Megabook, czyli interaktywna książka „Pozyskaj klientów premium”, która będzie dostępna w księgarniach w lutym 2019 roku i ukaże się nakładem wydawnictwa Helion. Główny okres pracy nad książką objął lipiec, sierpień i wrzesień.
Źródło czwarte:
One time offer – śladami Bartka Popiela zdecydowałam się na stworzenie specjalnej oferty, która zostanie jednorazowo wyświetlona osobom, które zapiszą się do newslettera. Materiał ten został już przygotowany, ale oferta czeka na realizację od strony technicznej. Planuję jej uruchomienie na początku roku. Będzie to e-book. Powstał w październiku i listopadzie.
Źródło piąte:
Kurs „Pracuj Zdalnie”. Praca nad kursem została zaplanowana na listopad i grudzień, kiedy miał powstawać materiał szkoleniowy do kursu. W tej chwili zrealizowanego jest około 40% treści. Zakończenie pracy planowane jest na styczeń a premiera na marzec.
Podsumowując w 2018 roku powstało:
Praca nad stworzeniem dochodów pasywnych to nie tylko przygotowanie samych produktów i stworzenie infrastruktury do ich sprzedaży (sklep, landing page’e, materiały promocyjne wideo, sekwencje mailowe). To także stworzenie infrastruktury administracyjnej. W tym roku otworzyłam dwie działalności: jedną w Polsce w akademickich inkubatorach, a drugą w Hiszpanii (motywacją do jej założenia była potrzeba dostępu do hiszpańskiej służby zdrowia, a pośrednio projekt Nomad Academy, który chcę realizować na Wyspach Kanaryjskich).
W tym roku zrealizowałam kilka dużych projektów dla klientów. Przede wszystkim skrzydła rozwinął uruchomiony w 2016 roku projekt Dr Nazwa i przyniósł mi dwóch ogromnych klientów: jedną z największych w Polsce spółek państwowych, która na czas realizacji projektu ściągnęła mnie do Warszawy. Tam przeprowadziłam szkolenie dla działu marketingu z uczestnictwem prezesa zarządu spółki. Była to praca przy bardzo wyjątkowym projekcie. Drugim klientem zasługującym na wyróżnienie była piąta co do wielkości spółka akcyjna w Polsce, dla której pracowałam zdalnie realizując projekt z Fuerteventury. Oba projekty były prestiżowymi projektami brandingowymi.
Oprócz tego, z ciekawszych rzeczy, które wydarzyły się w tym roku, to właśnie kilka dni temu OVH wypuściło mojego e-booka „Jak nazwać firmę markę lub bloga”, którego napisałam jako prezent dla ich klientów w 2017 roku. To dla mnie ogromna reklama, spodziewam się więc dalszego dopływu klientów w ramach działalności jako Dr Nazwa w 2019 roku.
Były również projekty PR-owe dla stałych klientów ODISEO. Pojawili się nowi klienci premium pozyskani dzięki przeprowadzeniu automatyzacji pozyskiwania klientów.
Przede wszystkim jednak w tym roku pracowałam dla siebie i jestem bardzo zadowolona. Zanim zaczęłam pracę nad własnymi produktami, zrobiłam przegląd klientów i zdecydowałam się na współpracę tylko z tymi najlepszymi.
Jeśli chodzi o przychody to w sumie najlepsze miesiące sięgały 38 000 zł brutto z kosztami na poziomie kilkunastu tysiecy złotych. Dokładniejsze dane a propos przychodów i kosztów podam we wpisie, w którym opiszę, jak realizacja tego planu przebiegała od strony technicznej. Tutaj będę musiała usiąść i przeliczyć to wszystko.
Zmieniłam trochę podejście do tego, co chcę robić wyjazdowo. Przede wszystkim podróże dla podróży przestały mnie już tak bardzo kręcić. Po przemyśleniu tego, co najbardziej mi się podobało przez ostatnie lata doszłam do wniosku, że wolę spędzać czas w akcji, głównie na szlaku, a więc offline.
W mojej wyobraźni pojawiła się wizja road tripu po parkach narodowych w różnych krajach na świecie, robienia po drodze różnych kursów i wybierania miejsc docelowych w taki sposób, by praktykować nowe umiejętności. Pojawiła się wizja realizowania fajnych projektów „wyprawowych”, a nie turystycznych. Dlatego nastawiłam się głównie na doszkolenie umiejętności w górach i w planach w tym roku pojawił się kurs turystyki wysokogórskiej.
Plany na ten rok:
Pojechałam w Słowackie Tatry na zimowy kurs turystyki wysokogórskiej nadrabiać różne zaległości techniczne. Bardzo cenne doświadczenie uczące bezpieczeństwa w górach.
Kurs obejmował ratownictwo lawinowe, podstawy wspinaczki od zakładania stanowisk po wyciąganie towarzysza ze szczeliny, przyrządy asekuracyjne, działanie w zespole na linie, autoratownictwo. Było pięknie! Przygoda życia. Poznałam też paru nowych znajomych.
Co jeszcze w tym roku… W czerwcu byłam na dwutygodniowym road trip’ie na Islandii z moimi znajomymi z Kalifornii. Oczywiście Islandia robi wrażenie, choć warunki pogodowe dały w kość bardziej niż zima w Tatrach.
We wrześniu udał mi się mały road trip na Lanzarote a w październiku na El Hierro. Wyspy Kanaryjskie poznałam lepiej i polubiłam jeszcze bardziej.
To plany, które udało się zrealizować. Części z tej listy nie udało się zrealizować. Powód? Za dużo na raz i zmiany życiowe.
We wrześniu dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Zrezygnowałam z kursu wspinaczkowego i wyjazdu do Azji. Zapisałam się za to na kurs hiszpańskiego, założyłam działalność w Hiszpanii, załatwiłam sprawy rezydentury i ubezpieczenia, by dziecko mogło urodzić się tutaj. A że spraw nie załatwia się tu ani łatwo, ani tym bardziej szybko, to pochłonęło to sporą ilość mojego czasu i energii.
Na początku roku założyłam (jak zawsze na początku roku), że chcę żyć zdrowiej. Co to oznacza, przy tak wielu planach zawodowych uwzględniających długie godziny przed komputerem?
Mój plan minimum nazwałam bardzo ogólnie „Godzina dla zdrowia” zakładając, że najlepiej jeśli będzie to godzina umiarkowanej i/lub intensywnej aktywności fizycznej na zewnątrz, na przykład bieganie, ale jeśli nie mam ochoty, to i marszobiegi, czy nawet spacer będzie okej.
Bardziej chodziło o aktywność w takiej formie, na jaką akurat mam ochotę niż jakiś konkretny plan. Lubię eksplorować nowe możliwości, więc chodziłam trochę na siłownię, basen i fitness będąc jeszcze w Polsce, a na Kanarach zaczęłam więcej biegać.
W czerwcu pojechałam na Islandię i rozkręciłam się na dobre z bieganiem. W tamtym krajobrazie poczułam czym jest bieganie w terenie, posmakowałam lekkości i poczucia wolności i radości, jednym słowem zakochałam się na dobre.
We wrześniu biegałam już po 10-12 km w terenie w godzinę i przymierzałam do wystartowania w zawodach na La Palmie i w Polsce, gdy okazało się, że jestem w ciąży. Nie zrezygnowałam jednak z godziny dla zdrowia, nawet jeśli teraz coraz częściej oznacza już tylko energiczny spacer z psem. Mój alarm w budziku ciągle dzwoni codziennie 1,5 godziny przed zachodem słońca i to oznacza: „Włóż buty. Idziemy na zewnątrz”. Mój pies zaczyna krążyć wokół mnie merdając resztką ogona, a jego wzrok jest dla mnie ostateczną motywacją w dniach, w których czuję się gorzej.
Bieganie w terenie stało się dla mnie synonimem zabawy i radości. Bycie na zewnątrz, na ścieżce, na szlaku i poza nim to czas beztroski. Z bieganiem w terenie wiążę moją przyszłość. Wiem, że chcę mieszkać w miejscach znajdujących się w bliskości szlaków i ścieżek, nawet jeśli z dzieckiem będę mogła w większości tylko po nich chodzić.
W tym roku przede wszystkim złapałam rytm dnia, który mi odpowiada. Jest w nim czas na pracę i czas na aktywność fizyczną, czas na naukę i czas na relaks. Rytm ten mi odpowiada, bo nadal jest on bardzo elastyczny, pozwala mi się cieszyć z rezultatów i nie przytłacza mnie.
Okazuje się też, że im więcej pracy, tym wyższa zdolność koncentracji. Bardziej świadomie decyduję o tym, czemu poświęcam mój czas i uwagę wybierając to, co najważniejsze i bez żalu rezygnując z tego, co nie wpływa na moje życie w sposób znaczący i pozytywny.
Podsumowując:
W tym roku przybyło do sprzętowni kilka dobrych rzeczy:
Z elektroniki tylko sprzęt do transmisji live i wideo do kursów:
Wszystko totalnie polecam.
Ucierpiał w pewnym sensie sam blog, na którym pojawiało się mniej treści. Teksty zmieniły charakter z lifestylowych na poradnikowe. Udało się kilka współprac, m.in. ITAKA, Coders Lab.
Nie udało mi się zrealizować: podcastu, zdjęć na bloga (z tego akurat świadomie zrezygnowałam). Nie udało mi się uczestnictwo w konferencji, na którą zostałam zaproszona (nie czuję się dobrze wśród dużych grup ludzi).
W tym roku planowałam też kurs wspinaczkowy, z którego zrezygnowałam z powodu ciąży, oraz wyjazd do Rishikesh w Indiach na kurs jogi (ten pomysł oceniam jako zły). Nie udało mi się też kupić vana, co myślałam, że może udać się w tym roku ze względu na planowany wyjazd do Azji.
W pewnym sensie straciłam z oczu główny cel, jaki stał za całym projektem, czyli zakup vana z dochodów osiągniętych w tym roku.
Powinnam bardziej skupić się na odkładaniu na vana, a mniej na realizacji pobocznych planów.
Jak można się spodziewać, bywało ciężko. Nie zawsze było zdrowo i chilloutowo. Zwłaszcza początek roku, gdzie jeszcze nie wiedziałam, czy to co robię ma sens był stresujący i bardzo, bardzo wyboisty. Ogromna ilość pracy, która musiała zostać wykonana w odpowiednim czasie i kolejności pochłonęła całkowicie czas wolny.
Poczucie satysfakcji przyszło jednak bardzo szybko a z nim ogromny wzrost wiary we własne możliwości. Ten rok bardzo wzmocnił moje poczucie własnej wartości, które mocno spadło po ubiegłorocznym rozstaniu.
2018 rok nauczył mnie tego, że jeśli chcę, to mogę i że zmieniam moją rzeczywistość działaniem. Stałam się dużo „twardsza”, odporniejsza. Stawiam sobie nierealistyczne cele i je realizuję, bo tak chcę i lubię. Zrobienie czegoś, mimo tego, że bardzo mi się nie chce, wpisuje się w mój przekorny charkater i jest pewnego rodzaju frajdą.
Nauczyłam się odróżniać słowa od działań, intencje od akcji. Inspirują mnie ludzie, którzy działają, natomiast mam problem z nawiązaniem relacji z osobami mniej indywidualistycznymi. Otaczam się takimi historiami, książkami i filmami.
Muszę przyznać, że jak na tak dużą ilość działań, jakie założyłam sobie w tym roku, nie czuję się specjalnie zmęczona. Ostatnie tygodnie roku odpuściłam sobie nieco, bo potrzebuję odnaleźć się teraz w zmianach, jakie mnie czekają.
Teraz potrzebuję nowej wizji, zebrania sił, by uwierzyć w coś jeszcze piękniejszego – moją wizję przyszłość będę dzielić z dzieckiem. To będzie nowy team i jego dynamika będzie zupełnie inna.
Ten rok nauczył mnie siły i wytrwałości. Nauczył mnie, że warto wyruszyć w podróż, nawet jeśli bardzo się boisz tego, co ci podpowiada twój wewnętrzny głos.